Miałem ostatnio
przyjemność w ciągu jednego dnia, oglądać kilka filmów z lat czterdziestych i
pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Muszę przyznać, że filmy te, były dla mnie
kopalnią wiedzy o niuansach tamtejszych lat.
To niby tylko filmy. Możliwe, że nie jest to zbytnio odkrywcze
stwierdzenie. Ale ich poetyckość przyprawiała mnie o rozprysk skojarzeń i
interpretacji. Generalnie bardzo lubię się wkręcać w takie klimaciki. Człowiek
przy okazji zobaczy jak technologia pędziła do przodu – np. przeskok z filmów
niemych do filmów z głosem. Wszak sprawiało to problem dwojaki: starcie się
wybitnych reżyserów i ekip kręcących z taką zmianą sprzętu, używanie głosu w grze
aktorskiej – w filmach niemych aktorzy mogli tuszować swoje ewentualne defekty
wokalu.
Był to, jak możemy sobie wyobrazić, dość duży problem, z tym głosem u
aktorów. Nawałnicę nowych klientów, czy może powinienem powiedzieć uczniów,
przeżyły szkoły oratorskie. Aktorzy, którzy nie potrafili wyuczyć swojej wymowy
– jak Lina Lamont (grana przez Jean Hagen – przyp. JB) w Deszczowej Piosence –
byli nieprzychylnie przyjmowani przez widownie, która piała ze śmiechu, po
każdej wypowiedzianej kwestii. Oczywiście nie można tego interpretować aż tak
dosłownie, ale łatwo to oni nie mieli.
Po skończonym seansie, szczęśliwy z zażytej przed chwilą kultury,
otworzyłem sobie jeden z moich ulubionych tygodników, żeby jeszcze się dokulturzyć. Czytam sobie - i sprawia mi
to przyjemność – o jakiś tam w miarę aktualnych sprawach (gdyż jak już kiedyś
napisałem, gazetki ustawiają mi się w całe stosy) i nagle natrafiam na takiego newsa.
„Pewien chirurg pracujący przeszło 10 lat w jednym ze szpitali
brytyjskich wypalił swoje inicjały na wątrobie pacjenta podczas przeszczepu
Użył w tym celu narzędzia chirurgicznego do koagulacji plazmą argonową, które
zwykle służy do tamowania krwawień. Inicjały chirurga odkrył inny lekarz
podczas rutynowego zabiegu.
(…)
Niestety coś takiego nie zdarzyło się po raz pierwszy. Kilka lat temu
lekarz przeprowadzający operację usunięcia macicy oznaczył nazwiskiem pacjentki
usunięty organ, tłumacząc, że był to „przyjacielski gest”. Inny lekarz wyrył
swoje inicjały na brzuchu pac jętki po cesarskim cięciu. (…)”
I tak jak jeszcze chwilę wcześniej zastanawiałem się nad pięknem i
przydatnością nowych technologii. Czciłem w głębi duszy człowieka za jego piękny umysł, a później czytam coś
takiego. W efekcie czego zacząłem się zastanawiać, co poszło nie tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz