niedziela, 26 kwietnia 2015

Klif

Pewien porządek musi jednak być. Jeżeli chcesz znaleźć się na skraju dwóch porządków, to idziesz na klif. Z jednej strony morze/ocean, z drugiej ląd. Więc jeśli naprawdę chcesz sobie odpowiedzieć na jakieś pytania, a musisz w końcu od czegoś zacząć, to ewidentnie kierujesz się do najbliższego urwiska - byleby dojść do odpowiedzi.

Chodzenie klifem jest o tyle niebezpieczne, że można na kogoś wpaść. Na kogoś, kto powie Ci np. coś takiego:

Nie ma sensu tego ukrywać, więc odpowiadam po prostu: jestem rzemieślnikiem. Oszlifowałem już miliony takich jak Ty. Miliardy. Przemierzając świat od tundry i tajgi po rozdzieloną od linijki Saharę. Pojawiam się wraz z poranną bryzą. Zachodzę ze Słońcem za horyzontem. Przede mną noc w pół się kłania. Szlifuję miliardy cząsteczek - treści, pozamykanych w człekokształtne formy. Kim jestem? Pustelnikiem. Puszczam miraże uczuć, które rozpuszczają się w pustce - eterze. Szukam wiary i nadziei, aby przegryźć ją ludzką szarańczą. Jestem pokojem, którego na świecie nie zaznacie. Składam się z czterech ścian. Dlaczego nie z sześciu? Ponieważ sufit i podłoga są względne. Ale czy pozostałe cztery ściany mnie blokują? Na to pytanie odpowiedz sobie sam.


A po czymś takim człowiek już sam nie wie, gdzie dokładnie szedł tym klifem.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Półka z książkami

Leżące na półce książki zazdrośnie obserwują to, co robię. Co więc robię?

Odkąd tylko wyjechałem z domu, moja ciasna biblioteczka pęka w szwach: a to kupię w księgarni, a to na ulicy, w antykwariacie, itd. I wszystkie one – te książki – stale potrzebują opieki. Chcą być przeczytane i czytane. Więc kiedy rozmawiam ze sobą, to one – te książki – słyszą i, co więcej, milczą.

Zastanawiałem się, o czym by tu dziś napisać i pomyślałem, że ostatnio ciężko mi pisać. Pisanie nie jest, jak powszechnie wiadomo, czynnością trudną, ale ostatnio ciężko mi pisać i nic na to nie poradzę.

Starałem się wymyślić – i wymyśliłem – wiele rzeczy wartych opisania. W myśl starego, zasłyszanego zdania: otwieram okno, a tu proza. I faktycznie. Wiele rzeczy zasługuje na trochę liter – truizm. Kurwa, truizm.

Więc już chciałem zacząć pisać o jednym z, kurwa, truizmów. Ale zorientowałem się, że ostatnio wszystko wydaje mi się strasznie obrzydliwe: poszukiwanie czegokolwiek w Internecie czy telewizji, czy gdziekolwiek indziej, to jedna wielka walka ze sobą; nawet za oknem źle.

Nie wiem dlaczego. Od pewnego czasu wciąż chce mi się na TO wszystko rzygać. A do tego: mówi się, że zbyt szeroki horyzont, to również nic dobrego.

Co więc robię?


Patrzę na półkę z książkami – żeby chociaż one miały dobrze. Cicho patrzę.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Facet 5.

Facet prowadził jakiś swój interes. Szło mu ani źle, ani dobrze. Poznał pewnego pięknego dnia dziewczynę, która była całkiem przyjemna. Zaprosił ją na kawę. Zaprosił ją na wino, na film. W trakcie filmu, musiał jednak wstać do płaczącego dziecka, które narobiło w pieluchę.
Przy oglądaniu innego filmu, do domu wróciła żona. Tym razem to nie dziecko narobiło w pieluchę.
Dziewczyna musiała wtedy wysłuchać swoje. Mimo iż nie uważała się za dziwkę, tak właśnie została nazwana. Tym jednym słowem, żona przystojnego właściciela firmy, postanowiła zakończyć tę niechcianą znajomość.
Facet został opluty i nazwany kurwą. To słowo uderzyło go. I mimo, że nigdy tego nie robił - uderzył swoją żonę. Dziewczyna wyszła z domu.
Po kilku dniach interes – wraz z mężczyzną – wyleciał za okno. 
Najwyraźniej słowo jest trwalsze od życia.