niedziela, 17 marca 2013

Letarg ludzi myślących


Czy 60,8 % to dużo czy mało? Bardzo dużo. Tę liczbę musimy, niestety, wiązać z wynikami najnowszego badania Biblioteki Narodowej, dotyczącego czytelnictwa Polaków.

Choć jestem z tego słaby, to oddam stery mojej wyobraźni, ukrytemu w najgłębszych czeluściach mojego rozumu, matematykowi-statystykowi, który zarzuci paroma cyferkami.

- 30% pilotów w UE przyznaje, że przynajmniej raz zdrzemnęło się w kokpicie podczas lotu.
- 50% całego prywatnego majątku we Włoszech należy do 1% społeczeństwa.
- 52% Francuzów odsprzedałoby w Internecie nietrafiony prezent gwiazdkowy.
- ponad 40% codziennych czynności wykonujemy automatycznie, bez udziału świadomości.
- 40% Hiszpańskich rodziców nie wie, czy ich dzieci mają konta na portalach społecznościowych.
- 44% mieszkańców Bułgarii jest zagrożonych biedą. To najwyższy odsetek w UE. Najlepiej powodzi się Luksemburczykom i Szwedom (1% zagrożonych).
- ponad 50% użytkowników Facebooka nie zauważa zamieszczonych tam reklam.
- 25% dorosłych Rosjan nie chce mieć dzieci.
- 30% Niemców cierpi na bóle w plecach.
- 60% Hiszpanów podczas oglądania telewizji wykonuje jakąś inną czynność
- 25% Francuzek i 18% Francuzów nie ma pod koniec miesiąca żadnych środków na koncie bankowym.
(zaczerpnięte z tygodnika FORUM i innych)

Do czego zmierzam. Gdybym poświęcił jeszcze więcej czasu na poszukiwanie, znalazłbym tysiące innych, mniej lub bardziej ważnych danych poniżej 60,8%. Przyjmując, że w Polsce mieszka około 38,2 miliona ludzi, to prawie 23,2 mln Polaków nie miało styczności z ani jedną książką w 2012 roku i wg mnie są to wstrząsające dane, biorąc pod uwagę pozytywy jakie wynikają z czytania, i że jest to właśnie 60.8 % naszego społeczeństwa.

Tak zwanych czytelników rzeczywistych (czytających 7 i więcej książek w ciągu roku) jest w Polsce zaledwie 11%.

Jeśli zatem zaliczasz się do grupy nieczytających Polaków, pomyśl przez chwilę o ile ciekawszy byłby dla Ciebie świat, w którym chwile przeznaczone na zapychanie sobie mózgu galaretą spędziłbyś gimnastykując swój rozum. Wszak jak mawiał klasyk „czytanie jest dla umysłu tym, czym gimnastyka dla ciała”.

Polskiemu czytelnictwu nie pomagają plany zamykania bibliotek szkolnych czy próba wprowadzenia multimedialnych podręczników dla uczniów. Wydawałoby się, że jeśli te wszystkie reformy i plany wejdą w życie, wbijając ostateczną szpilę, w i tak już kulejące czytelnictwo, będziemy się skupiać na tak syntetycznych formach pisemnych, że w zasadzie nie będzie ważne co czytamy, tylko ile.

„Jeśli chcesz mieć więcej, to więcej musi oznaczać mniej” – cytując Stanisława Lema. Więc nie ważne czy czytasz książkę, gazetę w wydaniu papierowym lub na tablet. Ważne, że pobudzasz swój umysł do pracy. Aby wytworzyć nową jakość potrzebujesz elastycznej wyobraźni, którą albo masz od urodzenia, albo wybudzisz z letargu czytając.

2 komentarze:

  1. Dobrze ujęte. Jednak gdyby się przyjrzeć temu bliżej, to zauważyć można, że od dawien dawna panuje moda, na coś w stylu "po co czytać, skoro można obejrzeć?". I niestety coraz większa grupa ludzi, staje się niewolnikiem tej "zasady". Tak jak napisałeś, letarg i lenistwo do tego doprowadza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odczuwam egzystencjalny ból, bo nasze społeczeństwo nieuchronnie spada w dół.
    Dół wypełniony prostactwem, "pachruściem" i obłudą,
    wyrywającą się z głębin nicości paskudą.
    Szukając słów uznania
    częściej spotykają ich rozczarowania....
    Szybko rozwijająca się technika
    sprzyja temu, że rozszerza się alogika

    A tak na poważnie jest mi smutno, że te całe badania statystyczne nijak mają się do rzeczywistości, bo wiele jest osób czytających dużo i to oni głównie zawyżyli tą średnią. Myślę, że dzisiejsza młodzież czytanie uważa za "passe" i wolą poczytać nowości na "pudelku", żeby zaspokoić swoją ciekawość przez jaki skandal wstydzi się kolejna gwiazda

    OdpowiedzUsuń