Świat się
zmienia. Codziennie nasze życie staje się łatwiejsze. Mówię to bez ironii, gdyż
Święty Kapitalizm ułatwia nam każdy, nawet najmniejszy, aspekt naszego życia.
Ale wróćmy, dla kontrastu, na chwilę do przeszłości.
W
latach 80 ubiegłego stulecia panowała zasada, wedle której do każdego kieliszka
wódki, zakupionego w barze, należało kupić przekąskę. Jeśli, łaknący
znieczulacza rzeczywistości, wnosił weto – iż chce on tylko wódkę, bez
przekąski, nie dostawał ani jednego, ani drugiego. Warto dodać, że przekąski
wyznawały dewizę wina – im starsze, tym lepsze. Z tym, że zapomniały one
zupełnie, iż przekąska nie wino, im starsza, tym bardziej „drugiej świeżości”.
A jak powszechnie wiadomo nie istnieje coś takiego, jak „druga świeżość”. Taka
kolej rzeczy mogła skutkować zepsuciem społeczeństwa, które, tak jak przekąski,
lubowało codziennie przesiadywać w barach.
Na
całe szczęście wielbiciele przezroczystego płynu postanowili, w myśl siły
bezsilnych, pokazać czyje jest na wierzchu. Owszem, kupowali wódkę z przekąską,
lecz było to na tej zasadzie, że gorzała faktycznie była spożywana, natomiast
przekąska nie ruszała się ze swojego miejsca – czyli była tylko opłacana.
Korzyści płynące z takiego rozwiązania odczuwały obie strony – klienci
sprzeciwiali się zasadom i nie jedli opłaconej przekąski, ale mogli pić
upragnioną wódkę; sprzedawcy mogli jedną przekąskę sprzedać wiele razy, co
pchało do przodu komunistyczną gospodarkę.
W
drugiej dekadzie XXI wieku zasady przekształciły się w, nazwijmy to,
możliwości. Na przykład: będąc w Edynburgu postanowiłem przejrzeć sobie
tamtejszą prasę – mam na myśli bezpłatne Metro (międzynarodową gazetę codzienną
– przyp. JB), którą można dostać w każdym pojeździe komunikacji miejskiej.
Oczywiście musiałem się chwilkę oswoić z obcojęzycznym sposobem uprawiania
publicystyki, w której nie odnalazłem walki na śmierć i życie o to,
parafrazując, czyja prawda jest najczyjsza.
Znalazłem
natomiast felieton, w którym autor opisywał firmę oferującą „ludzi opłakujących
pogrzeb”. Czyli – jeśli miałeś przyjemność umrzeć, a niefortunnie nie masz
żadnych bliskich, którzy mogliby twoją śmierć opłakać, masz możliwość wynajęcia
sobie grupki osób, którzy opłaczą twój pogrzeb wzdłuż i wszerz. Swoją drogą to
ładne hasło promocyjne dla takiej firmy.
Ponadto
szkocki publicysta przytoczył sytuację, w której się pewnego dnia znalazł.
Otóż, gdy zmarła pewna znana persona, co oczywiste, po kilku dniach dokonano
rytuału pogrzebowego. Jednakże na uroczystość pożegnania znanego zmarłego, aby
dostać się do środka sali, w której wystawiono trumnę, trzeba było być
członkiem jego rodziny. Felietonista bardzo chciał się dostać do środka, ale
nie był nawet siódmą wodą po kisielu dla umrzyka, zatem nie zostałby
wpuszczony. Wtedy rozegrała się dość zabawna sytuacja. Publicysta postanowił,
mimo wszystko, spróbować wejść do środka. W momencie, w którym zbliżał się do
drzwi wejściowych – obstawianych przez ochronę – zerwał się wiatr, który
uderzył go w twarz. Siła powiewu wywołała dwie krople łez, które w ślimaczym
tempie odbyły podróż od oka do brody. Widzący zapłakanego człowieka ochroniarz
bez problemu wpuścił go do środka, rzucając w eter „Pan z firmy?”, co zaskoczony
pytaniem dziennikarz niezwłocznie potwierdził.
Te
dwie historie pozornie nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Jeśli jednak
spojrzymy na obie z odpowiedniej perspektywy, zauważymy cieniutką nitkę
połączenia. Otóż wyobraźmy sobie sytuacje, w której każdy porządny człowiek mógłby
się znaleźć. Siadamy spokojnie przy barze, w celu wypicia wódeczki. Kelner grzecznie
leje nam wódkę, do której nie musimy wykupywać niewidzialnej przekąski. Mamy
ochotę uronić łezkę – ze szczęścia. Nie musimy jednak płakać w samotności
(płacz jest źle odbierany przez bezemocyjne społeczeństwo). Możemy zachować
twarz – zadzwonić po firmę, w celu zamówienia grupy żałobników i udać, że
płaczemy z jakiegoś powodu. To się chyba nazywa nowoczesność.
PS Przypominam, że biorę udział w konkursie na Blog Roku 2013! SMS (o treści E00141 na numer 7122) to tylko 1.23 PLN!
http://www.blogroku.pl/2013/kategorie/warto-to-czytac,8f3,blog.html