•
widzę długą ulicę. widzę też chodnik i widzę budynek.
budynek ktoś pomalował czterema kolorami: ciemnozielonym, jasnozielonym, żółtym
i białym. odwracam głowę tylko na chwilę, a kolory rozlały się też na ulicę i
na chodnik. idę dalej – ulica była jednak krótka.
•
nawet nie starałem się ominąć budynku. po prostu przez niego
przeszedłem, jakbym był ciągle przyssany do jakiejś powierzchni – w pionie i
poziomie.
od zawsze zastanawiałem się, czy można zejść po ścianie
budynku wyprostowanym. sprawdziłem to od dupy strony.
•
zostawiłem za sobą budynek; ulica i chodnik też się już
skończyły. stałem teraz pośrodku tych trzech rzeczy, nie widząc żadnej z nich.
minęła chwila – pauza. poszedłem dalej drogą, ale nie wiem gdzie.
•
byłem
mocno zaskoczony tym faktem – droga też się skończyła. bez drogi nie da się
iść. nie wiedziałem gdzie pójdę. odwróciłem się jeszcze raz: zobaczyłem tylko nic; po chodniku, drodze i budynku nie
było ani śladu.
jestem naiwny i głupi. nie dowiedziałem się też, czy można
zejść po ścianie budynku wyprostowanym.
•
innym razem, z ciekawości wszedłem do środka budynku.
później już chodziłem tylko dokoła – wewnątrz.
od tamtej pory
nigdzie indziej
nie chodzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz