Dziś jest kolejny dzień, kiedy
budzę się w środku nocy i jest godzina 11. Nie jestem w stanie sobie
wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje.
Wieczorny
spacer z pieskiem przed południem nie daje mi spokoju - co mam o tym wszystkim
myśleć. Rzucamy psu kość, za która ten lata jak oszalały. Jest to wytresowany
zwierzak albo dostał przed wyjściem tabletki na ADHD. Podejrzewam, ze mądrością
przerasta wielu ludzi. Kolejny rzut - kolejny sprint.
Wzrok, dźwignia
serca, pracuje na pełnych obrotach. Jakże duża radość daje taka wspólna z psem
zabawa. Ale powoduje też pewien, zacyfrowany, smutek. Może dlatego, że za dużo
sobie wyobrażam. Nie moja wina, ja przynajmniej zwlekłem się z łóżka.
Po
prostu. Widzę oczami serca, które nie chce patrzeć. A piesek zdyszany na
porannej zmianie, za swoja kostka biega, merdając ogonem. Położył się. Chce
odpocząć, ale kolejny rzut nie pozwala mu na obojętność. Wiec biegnie.
Wracamy
do domu. Pies kładzie się na swojej derce. Już nawet nie chce jeść. Albo nie ma
siły. Spoglądam na jego zmęczone oblicze i liczę oddechy. Moje oczywiście. Przerwa.
Kiedy
zegarek wykręcił nam kolejny numer, znowu idziemy na spacer. Zamglone budynki
mówią wszystkim dobranoc. Ale to
jeszcze nie czas na spanie. Ktoś w końcu nie wstał z łóżka przez cały dzień -
nawet lewa nogą. Niektórym budzik ogłasza dopiero pobudkę.
Wieczorne
igraszki z diabłem, którego nikt nigdy nie widział. Cyrografy same się jednak
nie podpisują - czytelnie imię, nazwisko i datę. Kość natomiast ponownie wiruje
w powietrzu jak liść, dopóki pies jej nie złapie i nie przyniesie. Później,
radośnie merdając ogonem czeka na kolejne rzuty.
Gdy
wracamy do domu, zwierzak, zmęczony drugim spacerem, kładzie się na swoim
miejscu. Pewnie oczekuje jedzenia lub pieszczot. Ale po drodze kostka wypadła
mu z pyszczka i jutro, bez zapamiętania, będzie gonił za nowa. Zasnął.
I tak
właśnie sobie myślę w niedziele, której chyba nie było. O zabawie ludzi z
kością. Tylko nie mam psa (wiec kto biegał?). Słońce nie raczyło dzisiaj wstać. Zakryło się po sama głowę szara kołdrą chmur i pochrapuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz