Kiedyś wybrałem się z bratem do pracy naszego taty. Z
15 lat temu. W pomieszczeniu, w którym pracował mój tata był komputer z
Internetem. Praktycznie jeszcze nikt nie miał komputerów z WWW.
Internet był spoko. Można było wejść na Wp i poczytać
wiadomości. Albo na Onet. I tak, jak nigdy nie czytałem newsów z piątkowej Gazety Wyborczej, tak
teraz wertowałem wszystkie serwowane przez portale. Hiperłącza wprawiały w
zachwyt. Przy okazji mogliśmy z bratem pograć w Wormsy, które nie wiadomo czemu
i przez kogo, były zainstalowane.
Wrócił tata. Bo wcześniej zostawił nas w pokoju i
poszedł pracować. No i tak siedzimy i zachwycamy się tym Internetem, i nagle
staje się coś niespodziewanego. – Może sobie załóżcie e-mail – mówi tata. – Co
to jest e-mail – odpowiadamy z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. – No taka
skrzynka na listy, tylko że internetowa – poucza tata. – I jak to się robi? –
No wchodzisz na, powiedzmy, Wp i tam zakładka Poczta. Jak już znajdziecie, to musicie
wymyślić jakiś pseudonim, żeby móc się zalogować – mówi tata – Jak wrócę to
miejcie już założony – rzuca na odchodne, bo zaraz wychodzi ponownie.
No i wtedy zaczyna się burza mózgów i zapał. Wertujemy
z bratem stronę główną Wirtualnej i w końcu znajdujemy. Brat zakłada
konto raz dwa. Powiem tylko tyle, że wziął sobie imię jednego z bohaterów Robin Hood, czyli faceci w
rajtuzach. Nadchodzi moja
kolej. Mimo, że już wcześniej zastanawiałem się nad tym, miałem mały problem.
Najpierw wpisywałem Kuba i różne kombinacje, ale dało rady założyć nic na Kuba,
no chyba, że kuba123456, powiedzmy. No to lecę sobie z wymyślaniem ksywki
dalej. Proszę brata o pomoc.
Wreszcie, po zdecydowanie zbyt przeciążającej pracy,
mój mózg wykrzesił z siebie istny diament. Perłę w koronie. Normalnie pękałem z
dumy i brat też chyba pękał, ale niekoniecznie z dumy. Zaczęliśmy czekać na
ponowny przyjazd taty, żeby pochwalić się naszymi świetnymi pseudonimami
mejlowymi.
Tata wrócił. – Jakie mejle pozakładaliście, chwalić
się – mówi. Mój brat mówi swoje. Spoko. – A Ty Kuba? Chwila ciszy. I nagle jak
grom z nieba, pada w eter: Palnięcie@wp.pl Śmiech. I jak tu mogłem nie zostać creative writerem?
true story:)
OdpowiedzUsuń