niedziela, 9 marca 2014

Historia pewnego e-mailu

Kiedyś wybrałem się z bratem do pracy naszego taty. Z 15 lat temu. W pomieszczeniu, w którym pracował mój tata był komputer z Internetem. Praktycznie jeszcze nikt nie miał komputerów z WWW.

Internet był spoko. Można było wejść na Wp i poczytać wiadomości. Albo na Onet. I tak, jak nigdy nie czytałem newsów z piątkowej Gazety Wyborczej, tak teraz wertowałem wszystkie serwowane przez portale. Hiperłącza wprawiały w zachwyt. Przy okazji mogliśmy z bratem pograć w Wormsy, które nie wiadomo czemu i przez kogo, były zainstalowane.

Wrócił tata. Bo wcześniej zostawił nas w pokoju i poszedł pracować. No i tak siedzimy i zachwycamy się tym Internetem, i nagle staje się coś niespodziewanego. – Może sobie załóżcie e-mail – mówi tata. – Co to jest e-mail – odpowiadamy z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. – No taka skrzynka na listy, tylko że internetowa – poucza tata. – I jak to się robi? – No wchodzisz na, powiedzmy, Wp i tam zakładka Poczta. Jak już znajdziecie, to musicie wymyślić jakiś pseudonim, żeby móc się zalogować – mówi tata – Jak wrócę to miejcie już założony – rzuca na odchodne, bo zaraz wychodzi ponownie.

No i wtedy zaczyna się burza mózgów i zapał. Wertujemy z bratem stronę główną Wirtualnej i w końcu znajdujemy. Brat zakłada konto raz dwa. Powiem tylko tyle, że wziął sobie imię jednego z bohaterów Robin Hood, czyli faceci w rajtuzach. Nadchodzi moja kolej. Mimo, że już wcześniej zastanawiałem się nad tym, miałem mały problem. Najpierw wpisywałem Kuba i różne kombinacje, ale dało rady założyć nic na Kuba, no chyba, że kuba123456, powiedzmy. No to lecę sobie z wymyślaniem ksywki dalej. Proszę brata o pomoc.

Wreszcie, po zdecydowanie zbyt przeciążającej pracy, mój mózg wykrzesił z siebie istny diament. Perłę w koronie. Normalnie pękałem z dumy i brat też chyba pękał, ale niekoniecznie z dumy. Zaczęliśmy czekać na ponowny przyjazd taty, żeby pochwalić się naszymi świetnymi pseudonimami mejlowymi.



Tata wrócił. – Jakie mejle pozakładaliście, chwalić się – mówi. Mój brat mówi swoje. Spoko. – A Ty Kuba? Chwila ciszy. I nagle jak grom z nieba, pada w eter: Palnięcie@wp.pl  Śmiech. I jak tu mogłem nie zostać creative writerem?

1 komentarz: