niedziela, 1 grudnia 2013

Urządzony przez Kafke

Dostałeś list od Urzędu Skarbowego… Polecony do ciebie, z  b a n k u… Listonosz przyniósł ci dzisiaj kopertę, z urzędniczą sygnaturą… Te zdania brzmią jak wyrok. Jakie refleksje może przynieść lektura Kafki?

Zimny pot… Zaraz, zaraz. Właściwie dlaczego pot zawsze jest zimny? Gorąca kropla potu uwalnia się na twarzy delikwenta, a później mozolnie spływa w dół twarzy. Po całym ciele rozlała się wrząca krew. Adresat (dalej A.) sam nie wie, czy w jego ciało wgryzła się kula z broni palnej, czy jego słuch ugryzło jedno z  t y c h  zdań. W gruncie rzeczy różnica pomiędzy jednym a drugim jest niewielka. A w zasadzie nawet lepiej przyjąć pierwszą opcję, niźli drugą.

Niestety, dla A., krew nie zaczęła się rzewnie rozlewać z wlotowej dziury od kuli. (Choć, tak na marginesie, ponoć po postrzeleniu nie odczuwa się bólu - JB) List został wyraźnie zaadresowany do niego. Wziął on zatem i otworzył kopertę. Jeszcze przez chwilę łudził się, że koperta jest pusta. Nie była. List samą swoją obecnością w kopercie jakby uderzył A. obuchem w głowę. Po krótkotrwałym ogłupieniu, od uderzenia, zdecydowanym ruchem otworzył list i rozpoczął czytanie.

„Szanowny Panie,
Dziękujemy za całą pracę, którą Pan dla nas wykonuje. Chcielibyśmy jednak, aby odwiedził nas Pan w naszej siedzibie.”

W tej lakonicznej notce zostało zawarte praktycznie wszystko. Po pierwsze: przecież i tak wszyscy wiedzą, gdzie mieści się siedziba; po drugie nie jest w tej chwili istotne, kto dokładnie list ten do nas zaadresował; po trzecie dokładny termin spotkania jest nieważny, gdyż urzędnicy i tak są już zawalani pracą, trzeba więc samemu dołożyć starań, aby wygospodarować sobie, w ich zapełnionym do granic możliwości grafiku, choćby sekundkę, aby mogli oni załatwić sprawę, dla której nas wezwano; po czwarte sam cel naszej wizyty jest widocznie tak mało ważny – choć, czy sam fakt tego, że jesteśmy tylko jedną, małą komórką ogromnego organizmu może świadczyć, że którakolwiek sprawa nas dotycząca jest choćby na tyle ważna, żeby stracić dla niej chociażby mrugnięcie okiem? – że nie trzeba go wytłuszczać na druku.

W krańcowych sytuacjach człowieka nachodzą różne myśli. Jednakże A. był człowiekiem twardo stojącym na nogach. Pomyślał, że przecież ma znajomości. Kiedyś, nie tak dawno temu, stał w kolejce, w osiedlowym sklepie obok człowieka, który rozmawiał z kimś o swoim znajomym, którego szwagier jest osobą z urzędniczego otoczenia. Ta pozornie daleka, lecz w rzeczywistości bardzo bliska zażyłość z nomenklaturą dawała dużo nadziei, że wezwanie to pozytyw. Lecz wtedy, nagle dzwonek do drzwi urwał panującą w domu A. ciszę. Listonosz szybko wydał drugą kopertę i w mgnieniu oka znikł.

„Szanowny Panie,
Dziękujemy za odwiedziny. Z niecierpliwością oczekujemy efektów Pana pracy.”

Jakiej pracy!? Jakie odwiedziny!? Jaki Panie!? Lawina pytań. Żadnych odpowiedzi. Postanowił szybko stawić się w Urzędzie, w celu wyjaśnień. Ubrał się, jak na faceta przystało, w przysłowiowe 5 sekund. Zrobił dwa kółka po całym domu, żeby nabrać rozpędu i animuszu do wyjścia, jednak nie wyszedł. Trzecie również nie pomogło. Po 76 okrążeniu, cały spocony, usiadł na fotelu. Przecież nie mogę po prostu pójść do Urzędu – pomyślał. Każdy sobie myśli - „o, jakie to proste, pójdę tam i wszystko sobie pozałatwiam”, „Kochanie masz jakąś sprawę do załatwienia, bo akurat wybieram się do Urzędu”, ale w rzeczywistości to wszystko nie prawda. Przecież Urzędy nie są od załatwiania spraw! Urzędy są same dla siebie. A my, egoistyczni ludzie, uważamy, że one są dla nas. Hańba.

Sytuacja A. była nie do pozazdroszczenia. Chwilę później otrzymał on list z zapytaniem, dlaczego jeszcze nie raczył stawić się na zaproponowaną w pierwszym liście wizytę. Jeszcze później z przeprosinami, że cała sytuacja nie była kierowana do niego, tylko kogoś innego. Po serii różnorakich listów z Urzędu stał się na nie tak obojętny, że postanowił je wszystkie spalić. Nie zrobił tego, bo w miedzy czasie przyszedł jeszcze jeden, w którym poproszono go, żeby tego nie robił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz