Parę rzeczy
pamiętam. Ale chyba więcej nie pamiętam, niż pamiętam. Niedługo już nie będę
musiał pamiętać, żeby wiedzieć, wystarczy, że przedzwonię w pewne miejsce.
Trudno tak codziennie zapamiętać cały dzień. Minuta po minucie. Klatka po klatce. Trudno też w ogóle pamiętać dzień po dniu, miesiąc po miesiącu. Żyjemy jak ser z dziurami. Jesteśmy nieskładni. Na szczęście wielkie głowy dzisiejszego świata, w obawach o głowy mniejsze, już od dawna pracują nad naprawą człowieka. Przecież po to są wszyscy Ci prezydenci i premierzy, i inni szpiedzy. Oni się poważnie martwią.
Dlatego też w celu uchronienia nas przed efektem dziur w życiorysie, starają się oni dopieszczać swoje systemy podsłuchów, abyśmy mogli w spokoju pamiętać każdy detal naszego króciutkiego, acz wydłużającego się z każdą dekadą, życia. Smutny jest wszak człowiek, który pamięta sam siebie może w 30%. Kiedy tak stara się on uporządkować rozsypaną mozaikę poranków i wieczorów, nie zastanawia się, oczywiście, nad tym, że w zasadzie tego wszystkiego może i on jednak nie przeżył? Głowy sobie urwać nie da.
Życie zazwyczaj wydaje nam tylko miraże weksli. Niestety zawsze jest to nasze życie spłukane. A człowiek stara się wystarać u życia emocjonalny kapitał. Weksle są bez pokrycia. A może właśnie to te weksle wykupują w naszej pamięci wolną szafeczkę, szufladkę. W każdym razie nie musimy się nad tym już zbyt długo głowić, bo Orwellowski Wielki Brat czuwa nad naszym bezpieczeństwem.
Ja, muszę przyznać, od pewnego czasu odczuwam lekki dyskomfort, raz po raz zamieniający się w swoistą klaustrofobię. Taka rzeczywistość jak u Kafki. Budzę się rano, robię to, co zawsze się rano robi, ale już od pierwszej strony(minuty) dnia czuję, że coś jest już niedopowiedziane, jakaś gilotyna wisi w powietrzu. Wcześniej nie zwracałem na takie rzeczy uwagi. Ale po kilku ostatnich wyciekach szpiegowskiej kloaki zaczynam się trochę martwić. Martwić w imię demokracji, oczywiście. „Demokracja to farsa proszę państwa”.
Wszystko to jednak nie ważne. Staram się zapełniać swoją kliszę tylko pięknym życiem. Brzydkie życie mnie nie interesuje. Biorąc pod uwagę archaizm – klisza – możemy stwierdzić, że miejsca na obrazki mam mało. Dlatego tym bardziej cieszę się, że demokracja czuwa nade mną. Obawiam się jednak, że w tej chwili inwigilacja mojej osoby jest niewystarczalna, niedemokratyczna wręcz. Demokracja przeżywa swój rozwój. Prężnie zmierza w kierunku gospodarki centralnie planowanej. Centralnie planuje jak tu w odwrotnie – co właśnie składa się na jej rozwój – demokratyczny sposób posłuchać mniejszości a, mówiąc kolokwialnie, wydymać większość. A może tak było od zawsze? Nie sposób zapamiętać.
Chciałbym bardzo, jako osoba ceniąca swoją prywatność, być bardziej obserwowany. Brakuje mi kogoś, kto z butami wejdzie mi w życiorys. Ale trochę się ostatnio uspokoiłem tą moją nierozwojową klaustrofobią. Lada chwila, a przestanę wypełniać kliszę. Albowiem cyfryzacja już szykuje folder z moim nazwiskiem. Na wypadek jakbym czegoś zapomniał, zawsze będę mógł zadzwonić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz