niedziela, 10 listopada 2013

Bet-at-GWr

W tym tygodniu w centrum Wrocławia pękła rura. Sprawa odbiła się szerokim echem w całej Polsce. A dodatkowo ja przez godzinę nie miałem wody.

Pierwszym medium, które podało ową nieszczęsną informację była Gazeta Wrocławska (dalej GWr). Jako że szybko przywiązuje się do pierwszych wyborów, postanowiłem dalej śledzić „relację live” z miejsca katastrofy, którą podawała GWr. Generalnie od samego początku coś mi nie pasowało po siarczysto patetycznym leadzie, ale, myślę sobie, nie ważne. Najważniejsze, żebym znał aktualności ze „strefy 0”. Relacja z akcji ratowania rury i wypływającej z niej wody przebiegała bez zakłóceń. Co jakieś dziesięć minut na stronie Gazety pojawiał się nowy wpis dot. działań służb kryzysowych i odpowiedzi na zasadnicze w takiej sytuacji pytanie – co się w ogóle dzieje? Wyglądało to mniej więcej tak:

20.45
Tramwaje pojadą innymi trasami. Służby już na miejscu. Dużo wody w tunelu pod placem Dominikańskim.
21.00 Przyjechały kolejne służby. Przypominamy, że tramwaje pojadą innymi trasami, a tunel pod placem Dominikańskim jest zamknięty z powodu dużej ilości wody, która w nim zalega.
(…)
22.00 Służby wciąż usuwają wodę. Wciąż jest mokro. Jutro będą korki, ponieważ wykluczony jest z ruchu tunel pod placem Dominikańskim. WRESZCIE odezwał się MPWiK (Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji) – przepraszają.
(…)
23.55 MPK podtrzymało objazd dla tramwajów przejeżdżających przez torowisko na pl. Dominikańskim, z powodu zalegającej tam wody. MPWiK dalej przeprasza, mówi, że usuną to mleko, które im się wylało. Kierowcy omijajcie pl. Dominikański – będzie tam nieczynny tunel.

Jedyne, czego mi brakowało w tejże relacji live, była możliwość obstawienia wyników tego wydarzenia. Jak u bukmachera. Kurs 1.45 na zmianę trasy dostarczania wody dla dzielnic, które wykluczyła awaria. Kurs 2.5 na przyjazd kolejnych służb. Kurs 50 na awarię kolejnej rury, w innym miejscu Wrocławia. Kurs 100 na falę tsunami na Bałtyku.

W tzw. między czasie śledziłem dłuższe artykuły dot. tej sprawy. W każdy z nich dziennikarze GWr skrupulatnie wszywali jakąś uszczypliwość, lub nawet obwiniali władze Wrocławia o zaniedbania i „żarcie z koryta”. Nie do końca widziałem związek pomiędzy sprawami trzody chlewnej a zaistniałą sytuacją. W każdym razie lekko tabloidyzująca, największa gazeta codzienna we Wrocławiu urwała mi kilka szarych komórek, które zaoszczędziłem od początku tygodnia z tytułu chwilowego niespożywania używek.


Przykro mi trochę, że poziom dziennikarstwa z taką prędkością leci na łeb na szyję. Byłem kiedyś świadkiem rozmowy w siedzibie gazety codziennej dużego polskiego miasta, podczas której redaktorka naczelna rozmawiała z fotografem o tym, że „liczy się tytuł i lead, nic więcej”. Jak widać nie był to odosobniony przypadek sensacyizacji (ładne słowo wymyśliłem?) gazety. Jednakże nie sądzę, żeby niskie, jak na liczebność naszego państwa, nakłady gazet były spowodowane tylko tabloidyzacją polskiego dziennikarstwa, nastawionego na komentarz. Po prostu Polakom nie chce się czytać. A nawet jak już pokuszą się o poszukanie informacji wyjaśniającej brak wody w kranie, to Internet skieruje ich na stronę GWr, która ponoć dostała już bukmacherskie papiery.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz