Pokojowy Nobel
poleciał dziś (piątek 11.10) w ręce Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej
(OPCW). Świetny wybór – pomyślałem sobie - rewelacja.
W zasadzie nie wiem już jak mało trzeba się starać, i jak mało trzeba robić, żeby dostać tę, niegdyś, prestiżową nagrodę. Już w zeszłym roku jakaś bańka pękła, gdy laureatem została Unia Europejska oraz kiedy w roku 2009, kiedy to rozpoczynający swą pierwszą kadencję Barack Obama akurat rozpoczął któreś z kolei działania wojskowe. Ale tegoroczny wybór to już w ogóle parodia. W świetle tego teatru absurdu, który z całą wirtuozerią urealnia nam rada wybierająca zwycięzcę trzeba się zastanowić nad pewnymi sprawami, które przynajmniej mi chodzą w tej chwili po głowie.
Najpierw, bawiąc się w wizjonera – skoro Roman Bosski uważa się za wizjonera, to sprawa jest chyba podobna do wyboru specjalistów w Polsce (patrz Nadir to zenit? 3 teksty niżej) – zastanówmy się kto dostanie tę nagrodę w przyszłym roku. Podejrzewam, że od peletonu oddzielą się Klub Jeździecki „Stado Ogierów” za swój nieoceniony wpływ na sprawę libijską, F.A.N.G. (Feminist Against Neandertal Guys, w wolnym tłumaczeniu autora Feministki Przeciwko Neandertalczykom) za promowanie rozwoju rodzaju ludzkiego oraz Stowarzyszenie Odnowy i Rozwoju Wsi Rzędziwojowice „Kawał Dobrej Roboty” za nic, po prostu.
Później, gdy powrócimy do tegorocznego laureata, zastanowimy się z a c o OPCW zostało wyróżnione. Za Syrie – ktoś powie. Za walkę z szeroko rozumianą bronią chemiczną – doda ktoś inny. Tak, oczywiście, naturalnie. Ale, ale! Czy aż tak świetnie wywiązują się ze swoich założeń – o zgrozo! – walki? Jaki wydźwięk ma nagroda przyznana organizacji, która po prostu robi to, co robi od zawsze? Czy teraz wystarczy trafić na s w ó j moment, jak w show-bizie, żeby dostać Pokojowego Nobla?
Niewielu wie, jak się niszczy arsenały chemiczne. Otóż, na wasze szczęście ja wiem, więc powiem. Broń chemiczną b. często wrzuca się do pobliskich, dużych akwenów takich jak morza czy oceany. Czy to nie zagraża czystości wody? – zapyta ktoś dociekliwy. Tak, zagraża. Jest to tykająca bomba zegarowa, ponieważ owe arsenały są wrzucane w metalowych zasobnikach, które, niczym rodzinne precjoza trzymane w czeluściach domu „na czarną godzinę”, kiedyś przeżre rdza. Wtedy nastąpi uwalnianie i mieszanie się śmiertelnych chemikaliów do wody. Co się stanie dalej? „Według szacunków jednoczesne uwolnienie się choćby tylko dziesięciu procent zasobów broni chemicznej spoczywającej w światowym oceanie zniszczyłoby życie na Ziemi” (FORUM).
Na koniec naszych rozważań zastanowimy się po raz kolejny, co z tym Noblem? A później wrócimy do naszego życia. Będziemy pracować, uczyć się, spać, prasować, prać, itd. Aż do przyszłego roku, kiedy to okaże się, że wytypowana przez nas czołówka („Stado Ogierów”, F.A.N.G., „Kawał Dobrej Roboty”) faktycznie będzie się poważnie liczyć w walce o Pokojowego Nobla. Ale, nieoczekiwanie, laureat będzie inny. Niespodziewanie nagroda powędruje do rady, która wybiera zwycięzcę. „Świetnie wybieramy Noblistów od stu lat, dlaczego sami nie moglibyśmy sobie tej nagrody przyznać?” – będzie brzmiało oświadczenie. „Poza tym nagroda ładnie prezentuje się w pokoju naszej rady” – dodadzą po chwili.
PS Miejsca, w których "zniszczono" broń chemiczną na Bałtyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz