niedziela, 15 września 2013

Czarno-biali daltoniści

Wrzesień. Mrugnę okiem i już będzie październik. Czas jest bezlitosnym dyktatorem naszego życia. Ale czy tylko on jest winny dyktatu „czarne jest białe, a białe jest czarne”?

„Wydaje mi się, że w tej chwili to jest jedyna taktyka, jaką można obrać, że niebycie na Facebooku, nieposiadanie IPhona, to jest potencjał, inwestycja” – to zdanie dało mi asumpt do napisania tego tekstu. Zacząłem się zastanawiać, czy skoro mam Facebooka, a nie posiadam IPhona, to jeszcze mam szanse wyjść na ludzi? Czy odkąd założyłem konto na portalu społecznościowym, to akcje mojego potencjału spadły na giełdzie przynajmniej o połowę?

Nie będę owijał w bawełnę - brzydzę się generalizowaniem. Było, jest i będzie na świecie tylu ludzi (w tym ja), którym wydaje się, że mają prawo do wyznaczania „dobrych” (jak w totalitaryzmie) dróg. Nie żeby było w tym coś złego. Bez ludzi obierających azymut „deptam przeszłość – wyznaczam  teraźniejszość dla przyszłości” nie byłoby rozwoju. Wielowymiarowość „dzisiaj” podoba mi się i za nic nie oddałbym możliwości jakie daje mi teraźniejszość. Zastanawiam się jednak, co trzeba dzisiaj zrobić, żeby produkować nową jakość?

Kiedyś (no nie tak znowu dawno temu) nonkonformizm wytyczał nowe ślady, w które wpadła ludzkość. Przeszliśmy długą i mozolną drogę od plemion przez monarchię (które jeszcze istnieją) po dzisiejszą demokracje. Ale czy demokracja jest najlepszym z ustrojów? To kolejne pytanie, na które szukam odpowiedzi, choćby po przeczytaniu tego zdania o FB i IPhonach. Zauważmy, że dziś wojna „o demokracje” ma wydźwięk pozytywny. Jeśli dany sternik państwa powie „ruszamy spacyfikować ten Ciemnogród, w imię DEMOKRACJI”, to może iść i napaść na każdego. Prawdopodobnym jest, że niedługo idąc po ulicy będziemy mogli podejść do kogokolwiek, spuścić mu łomot i powiedzieć „to za to, że byłeś zbyt niedemokratyczny” i policja nie będzie miała prawa się do nas przyczepić.

Czy dziś, aby być „w porządku”, czy nawet „inteligentem”, trzeba na siłę szukać udziwnień? Nie żebym był gorącym zwolennikiem i piewcą Facebooka czy Apple’a, ale wydaje mi się, że zmierzamy w dość dziwnym kierunku. Nie można tak bezkarnie generalizować ludzi – masz FB albo IPhona? Tak. No to jesteś głupi, brak Ci potencjału i nie możemy się kolegować. Albo: Witam państwa, na samym początku naszego spotkania autorskiego chciałbym zaznaczyć, że nie mam konta na portalu społecznościowym, ani nie używam mainstreamowych gadżetów.

Moje pokolenie jest i będzie produktem Internetu. Nie da się tego zmienić. Można żyć w jakimś nieistniejącym świecie, ale nie na długą metę. Wszystko jest zbyt zelektronizowane, żeby można było od tego uciec (przynajmniej chcąc żyć w państwie rozwiniętym tak, jak choćby Polska). I niech nikt mi nie mówi, jak to ubolewa z faktu, że żyje tu i teraz, a nie 500 lat temu, kiedy życie było „bardziej proste”, bo takim ludziom po prostu nie wierzę.

Autorka słów otwierających ten felieton dodała w innej wypowiedzi „głoszę pochwałę kompleksów i cierpienia” oraz „wykreowałam sobie taką sytuację, żeby móc nie pisać”. Rewelacja. Owa pisarka wydała kilka książek, żeby móc wreszcie nie pisać. Oczywiście każdy chciałby żyć z nicnierobienia. Składam najszczersze kondolencje i gratulacje, zarazem, dla tej Męczenniczki Pióra.


Nie męczę Was już dłużej. Idę zjeść trochę niebieskich migdałów, usunąć konto na Fejsie i zrobić parę innych rzeczy, które mogą podnieść moje notowania na giełdzie. Skoro białe jest czarne, a czarne białe, to czy wszyscy jesteśmy daltonistami? Czarno-biały daltonizm jest dzisiaj ogólnodostępny, masowy. Zupełnie tak jak IPhone czy FB. Współczuje sobie i Wam. Wygląda na to, że już nic z nas nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz