Tak się akurat złożyło, że na Święta wylądowałem, z
rodziną, w Edynburgu. Paradoksalnie wyjeżdżałem z zimnej i śnieżnej Polski, do
wiosennej umiarkowanie cieplej, bezopadowej Szkocji – krainy takich samych
domów i życzliwego wielonarodowego społeczeństwa. Dziwne rzeczy się tu dzieją.
Już na starcie, czyli po wyjściu z lotniska, wsiadając do
autobusu miejskiego zostaliśmy zaatakowani przez uśmiechniętego kierowcę.
Pozostając w gotowości na wszystko kupiliśmy bilety, czujnie rozglądając się na
boki i kontrolując każdy ruch prowadzącego piętrowego busa linii 35.
Otrzymawszy świstek papieru, podzieliliśmy się na dwie grupy – mój tata i brat
weszli na piętro, a ja z mamą pilnowaliśmy bagażu, który został na dole. Tak na
wszelki wypadek.
Na każdym przystanku, ludzie wysiadający z autobusu rzucali na
odchodne kierowcy „Thank you” albo „Cheers Driver”, ciekawe za co!? No nic. Mój
brat – od pół roku Szkot, tylko że brunet i z polskim akcentem, również
dziękuje kierowcy, który życzy mu miłego dnia. Ja z rodzicami robimy to samo.
Dziwna sprawa. Wysiadając wpadamy naprzeciwko ok. stumetrowego szeregowca.
Odwracamy się w lewo, w prawo jak dzieci chwilę po wejściu do Disneylandu i w
ciszy maszerujemy do mieszkania, w którym spędzimy najbliższy tydzień.
Miejscowi czują już wiosnę na całego – mężczyźni ubierają się w
koszulki z krótkim rękawem, krótkie spodnie, kobiety w krótkie spódniczki, raz
nawet widziałem dziewczynę, która była ubrana w szorty i bluzkę przysłaniającą
(tylko!) piersi. Z rzadka mijaliśmy się tutaj z naszymi bratnimi duszami –
zmarźluchami, ubranymi w kurtki i długie spodnie. Przecież tu cholernie wieje,
pomyślałem sobie mijając kolejnego „golasa”.
Chyba dziwnie żyłoby się tutaj na stałe – w miejscu, gdzie
wszyscy są życzliwi, nikt nikomu niczego, wydawałoby się, nie zazdrości, a
miasto to mozaika idealnie zazębiających się domków, ulic, zabytków, sklepów
handlowych i ludzi. Nie widziałem tutaj nikogo kto chciałby łamać jakiekolwiek
przepisy. Kiedy chciałem z bratem i jego dziewczyną kupić sobie szkocką w
supermarkecie, wszyscy w trójkę zostaliśmy wylegitymowani, w celu sprawdzenia
naszej pełnoletności. Gdy o pierwszej w nocy wyszedłem zebrać pranie, z ogródka
za domem brata, o którym wszyscyśmy zapomnieli, z balkonu obok odezwał się
sąsiad pytając, czy wszystko w porządku.
A teraz, pisząc ten felieton, siedzę w kafejce na George IV
Bridge. W miejscu gdzie JK Rowling pisała pierwszą część Harrego Pottera. Piję
espresso. Na oknie wisi informacja, że jestem w „Miejscu narodzin Harrego
Pottera”. Po tygodniu za granicą praktycznie nie pamiętam już języka poulskiego
(czyy jak tou tam pou Poulsku). Gdyby nie to zapewne sam napisałbym swój
bestseller.
Świetne felietony ;) Pozdro dla Ciebie i rodzinki.
OdpowiedzUsuńNie tylko w Szkocji ludzie są tacy życzliwi i uśmiechnięci. Podróżując po Wyspach Brytyjskich rzadko trafia się na przysłowiowego ponuraka - co innego w Polsce - tam ludzie ( myślę, że to z racji tego,że ciągle pada ) starają się jakoś umilić sobie dzień a nic nie jest lepsze od uśmiechu. Oczywiście nie można uogólniać, zarówno w Polsce jak i na Wyspach zdarzają się ludzie niemili. Jednak moglibyśmy się dużo nauczyć od "wyspiarzy" ;) Świetny felieton :)
OdpowiedzUsuńFajnie sie czyta po raz kolejny Twoj felieton... szczegolnie ten, gdyz jest mi tak bliski:))) Uwielbiam Szkocje!! Tych milych ludzi ktorzy usmiechaja sie do Ciebie na ulicy i najzwyczajniej w swiecie zycza Ci milego dnia - wariaci troche no nie:)))
OdpowiedzUsuńJa spedzilam dla odmiany Wielkanoc w Polsce - mala historyjka na ten temat... Zatrzymujemy sie na mala przekaske na autostradzie A4 w tradycyjnym miejscu polskiego lunchu tj Mc Donalds... zamawiam posilek i na odchodne mowie milej pani ktora mnie obslugiwala "Milego dnia zycze"- spojrzala na mnie jakby te slowa pierwszy raz w zyciu slyszala i odpowiedziala "Wie Pani, jak tu pracuje 6 miesiecy nikt mi jeszcze milego dnia nie zyczyl!!! Dzikeuje bardzo i nawzajem" - hmmm... tak sie zastanawiam dlaczego cos tak naturalnego w Szkocji jest w Polsce jak Swieto Narodowe!!!
No to zycze wszystkim MILEGO DNIA :))))))