niedziela, 21 kwietnia 2013

Megalomania wielkości


Zacznę trochę konwencjonalnie. Ostatnio zauważyłem pewien dziwny, acz śmieszny proceder. Z początku nawet nie zwróciłem na niego uwagi. Ale jego natężenie zaczęło się rozrastać na coraz większą skalę. No to, parafrazując Piotra Żyłę, myśle se wypadałoby o tym napisać.

To może od samego początku. Roluję stronę – czyt. tracę kolejne bezcenne godziny mojego życia – portalu społecznościowego a.k.a. Bazy Danych. Facebook jak zwykle kradnie mój czas na robienie konstruktywnych rzeczy. Chyba jestem uzależniony. Przewijam tę stronę i otwieram profile. Lubię ludzi, więc niektórzy akurat przykuwają moją uwagę. Klik w kolejny internetowy charakter. Czytam „o mnie”. „Młody, utalentowany, kapitalny, perspektywiczny, świetny, lubiany, miły, grzeczny, szalony, w porządku. Zadebiutował w OSP Zawady na balu andrzejkowym w 2009r. Jego występy są zawsze wartościowe artystycznie. Co najważniejsze został mile przyjęty przez publikę”.

No dobra, mówię, jeden niegroźny przypadek. Ok. Ludzie lubią afirmować swoją fajność. Pruderia została już całkowicie wygryziona przez pyszność. I biję się tak z myślami przez chwilę aż do momentu, kiedy wrzucam tę informację do swojego wewnętrznego zsypu śmieci. Wydawało mi się, że to, jak i wiele innych dziwnych rzeczy, które znalazłem na Bazie Danych, po prostu zniknie z mojej głowy. Ale, na moje nieszczęście, dalej traciłem i tracę czas na Fejsie.

Mała dygresja. W zasadzie to ciekawe, po co odwiedza się profile internetowe innych ludzi? Tych których znamy jeszcze ok, da się to jakoś obronić, że niby jesteśmy ciekawi co tam nowego wrzucili itd. Ale gdy wchodzimy na wyższy poziom przeglądając znajomych znajomych, a później ludzi których nie znamy, zaczyna się robić dziwnie. Albo tylko mi się tak wydaje. Nie wiem. Myślę, że później dzieje się np. coś takiego: grupa znajomych idzie do klubu. Każdy bawi się z nowopoznanymi osobami. Rano owa grupa spotyka się u któregoś z członków, aby przejrzeć zdjęcia z wczorajszej nocy na stronie klubu, w którym byli, i pogadać. „O, z tą tańczyłem. Nie znam jej” – mówi jeden. „Aa, to koleżanka tej, tego, śmego. Ona ciągle po klubach lata” – odpowiada drugi. Chwila konsternacji. Odpowiedź na niezadane pytanie jest tylko jedna: z Bazy Danych a.k.a. Fejsa.

Wracając. Miałem ostatnio mało czasu, więc relatywnie mniej lustrowałem nowe profile. Ale dalej natrafiałem na „praca: DJ, piosenkarz, raper. Przedstawiciel młodego pokolenia – nowej szkoły. Utalentowany, perspektywiczny, bla, bla”. Okazuje się, że wbrew temu co wcześniej sądziłem – że młodzi ludzie raczej boją się wychylać nosek za kotarę – młodzi mają parcie na szkło. Że rośnie nam pokolenie geniuszy. Wszyscy tacy utalentowani, cholera, perspektywiczni.

Clou rozważań było obejrzenie odcinka Top Model. Jedna dziewiętnastolatka wychodzi przed czwórkę jurorów. Giba się jak pierdolony rezus – cytując klasykę. Nie oceniaj Kuba, myślę. Dziewczyna odzywa się tymi oto słowami „Mam 19 lat. Skończyłam liceum, zdałam maturę, a teraz jestem tutaj na castingu. Jestem spełniona w moim życiu”. Skoro dziewiętnastolatka – czyli, chyba, świadoma kobieta – mówi, że jest już w życiu spełniona, to ja już rozumiem ten talent i tę perspektywiczność w Internecie.

Spuentuję ten tekst jedynym, co mi się teraz nasuwa na myśl – fragmentem utworu Pokahontaz. „… Megalomania wielkości, za hajsem pościg, szczątki szczerości, spadek jakości…”. Dość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz