Zacznę trochę
konwencjonalnie. Ostatnio zauważyłem pewien dziwny, acz śmieszny proceder. Z
początku nawet nie zwróciłem na niego uwagi. Ale jego natężenie zaczęło się
rozrastać na coraz większą skalę. No to, parafrazując Piotra Żyłę, myśle se
wypadałoby o tym napisać.
To
może od samego początku. Roluję stronę – czyt. tracę kolejne bezcenne godziny
mojego życia – portalu społecznościowego a.k.a. Bazy Danych. Facebook jak
zwykle kradnie mój czas na robienie konstruktywnych rzeczy. Chyba jestem uzależniony.
Przewijam tę stronę i otwieram profile. Lubię ludzi, więc niektórzy akurat
przykuwają moją uwagę. Klik w kolejny internetowy charakter. Czytam „o mnie”.
„Młody, utalentowany, kapitalny, perspektywiczny, świetny, lubiany, miły,
grzeczny, szalony, w porządku. Zadebiutował w OSP Zawady na balu andrzejkowym w
2009r. Jego występy są zawsze wartościowe artystycznie. Co najważniejsze został
mile przyjęty przez publikę”.
No
dobra, mówię, jeden niegroźny przypadek. Ok. Ludzie lubią afirmować swoją
fajność. Pruderia została już całkowicie wygryziona przez pyszność. I biję się
tak z myślami przez chwilę aż do momentu, kiedy wrzucam tę informację do
swojego wewnętrznego zsypu śmieci. Wydawało mi się, że to, jak i wiele innych
dziwnych rzeczy, które znalazłem na Bazie Danych, po prostu zniknie z mojej
głowy. Ale, na moje nieszczęście, dalej traciłem i tracę czas na Fejsie.
Mała
dygresja. W zasadzie to ciekawe, po co odwiedza się profile internetowe innych
ludzi? Tych których znamy jeszcze ok, da się to jakoś obronić, że niby jesteśmy
ciekawi co tam nowego wrzucili itd. Ale gdy wchodzimy na wyższy poziom
przeglądając znajomych znajomych, a później ludzi których nie znamy, zaczyna się
robić dziwnie. Albo tylko mi się tak wydaje. Nie wiem. Myślę, że później dzieje
się np. coś takiego: grupa znajomych idzie do klubu. Każdy bawi się z
nowopoznanymi osobami. Rano owa grupa spotyka się u któregoś z członków, aby
przejrzeć zdjęcia z wczorajszej nocy na stronie klubu, w którym byli, i
pogadać. „O, z tą tańczyłem. Nie znam jej” – mówi jeden. „Aa, to koleżanka tej,
tego, śmego. Ona ciągle po klubach lata” – odpowiada drugi. Chwila
konsternacji. Odpowiedź na niezadane pytanie jest tylko jedna: z Bazy Danych
a.k.a. Fejsa.
Wracając.
Miałem ostatnio mało czasu, więc relatywnie mniej lustrowałem nowe profile. Ale
dalej natrafiałem na „praca: DJ, piosenkarz, raper. Przedstawiciel młodego
pokolenia – nowej szkoły. Utalentowany, perspektywiczny, bla, bla”. Okazuje
się, że wbrew temu co wcześniej sądziłem – że młodzi ludzie raczej boją się
wychylać nosek za kotarę – młodzi mają parcie na szkło. Że rośnie nam pokolenie
geniuszy. Wszyscy tacy utalentowani, cholera, perspektywiczni.
Clou
rozważań było obejrzenie odcinka Top Model. Jedna dziewiętnastolatka wychodzi
przed czwórkę jurorów. Giba się jak pierdolony rezus – cytując klasykę. Nie
oceniaj Kuba, myślę. Dziewczyna odzywa się tymi oto słowami „Mam 19 lat. Skończyłam
liceum, zdałam maturę, a teraz jestem tutaj na castingu. Jestem spełniona w
moim życiu”. Skoro dziewiętnastolatka – czyli, chyba, świadoma kobieta – mówi,
że jest już w życiu spełniona, to ja już rozumiem ten talent i tę perspektywiczność
w Internecie.
Spuentuję
ten tekst jedynym, co mi się teraz nasuwa na myśl – fragmentem utworu
Pokahontaz. „… Megalomania wielkości, za hajsem pościg, szczątki szczerości,
spadek jakości…”. Dość!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz