niedziela, 21 czerwca 2015

Deszcz

Niebo od samego rana komunikowało mi, że ten dzień będzie tylko kolejnym dniem odkupienia. Nie chodzi tu oczywiście o żadne finansowe igraszki, tylko o czyste lub brudne  rozgrzeszenie.

Wreszcie, koło południa, kiedy jeszcze leżałem pośrodku drogi do przygotowania czegoś do zjedzenia, ktoś nieuważny odkręcił chmury. Ciurkiem, jakby przez kłębiasty durszlak, rozlała się zimna woda. Powietrze od razu odetchnęło z ulgą.

Wzdłuż krawężników, wprost do studzienek spływały już tylko wszystkie okropności, jakie zeszłej nocy wypito ze szklanek lub kufli: przyjaźń, miłość, nienawiść; troska i zazdrość; szczęście i smutek; głupota i mądrość; marzenia i porażki; dzień i noc.

Kiedy chmury były już puste, szelest świeżego wiatru powiedział mi, że:


- Ostatnia kropla z liści, ostatni plusk w kałuży – wtedy to wszystko, co miało znaczenie, rozpłynie się jak chmura pod wpływem wirującego słońca. Czyste niebo to dobra gleba, pod uprawę rośliny następnych historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz