Oto kilka kartek
mojego nienapisanego dzienniczka.
1.
Wszedłem ostatnio do mojego domu, ale takiego, wiecie, nieistniejącego. Minąłem wszystkie domowe rzeczy i obowiązki, i stanąłem w drzwiach do dużego pokoju.
Wreszcie zalogowałem się do środka, czy jak to się tam mówi, i usiadłem. Oprócz mnie, w pokoju, siedziało również parę osób. Wygodne kanapy i stoliki. Rozmowa się nie kleiła, więc wyszedłem.
Rzuciłem jednak okiem na opuszczany pokój i, stojąc już w drzwiach, powiedziałem na głos: - Dwie osoby, trzy ekrany.
2.
Wieczorem wróciłem do domu. Godzina była już dość późna, dlatego skierowałem się w stronę łazienki, żeby dokonać wszelkich, przedsennych ablucji.
Widok siebie w lustrze sprawił, że popadłem w lekką zadumę. Kilka chwil mierzyłem się wzrokiem. Kiedy zatrzymałem się na swoich oczach, które, trzeba przyznać, również patrzyły się na mnie, znowu (!) powiedziałem na głos: - Jakub Bartecki jest pijany[1].
Poszedłem spać.
3.
Wsiadłem właśnie do pociągu relacji Częstochowa-Wrocław. Oprócz mnie, w przedziale siedział jeszcze jeden mężczyzna – wiek nieokreślony. Miałem miejsce przy oknie. Staraliśmy się na siebie nie patrzeć i wychodziło nam to nawet nieźle. Kiedy ja obracałem głowę w jego stronę, on akurat przewracał swe spojrzenie na puste miejsce naprzeciwko. I na odwrót.
W momencie, kiedy pan wyszedł z przedziału, zrobiło mi się jakoś tak nieswojo. Siedziałem teraz sam, więc skoro obracałem głowę w stronę wyjścia, to nie miało to żadnego znaczenia. Po kilku minutach siedzenia z samym sobą, delikatnie się rozzłościłem na mojego towarzysza.
W końcu wrócił.
Na kolejnej stacji (Opole), dosiedli się do nas: chłopak w moim wieku i dziewczyna w moim wieku. Od tej pory, pan, z którym dzieliłem podróż od początku, mógł ze spokojem wychodzić z przedziału – miałem już na kogo nie patrzeć.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz