niedziela, 11 stycznia 2015

Kilka kartek (część 1)

Oto kilka kartek mojego nienapisanego dzienniczka.

1.

Wszedłem ostatnio do mojego domu, ale takiego, wiecie, nieistniejącego. Minąłem wszystkie domowe rzeczy i obowiązki, i stanąłem w drzwiach do dużego pokoju.

Wreszcie zalogowałem się do środka, czy  jak to się tam mówi, i usiadłem. Oprócz mnie, w pokoju, siedziało również parę osób. Wygodne kanapy i stoliki. Rozmowa się nie kleiła, więc wyszedłem.

Rzuciłem jednak okiem na opuszczany pokój i, stojąc już w drzwiach, powiedziałem na głos: - Dwie osoby, trzy ekrany.

2.

Wieczorem wróciłem do domu. Godzina była już dość późna, dlatego skierowałem się w stronę łazienki, żeby dokonać wszelkich, przedsennych ablucji.

Widok siebie w lustrze sprawił, że popadłem w lekką zadumę. Kilka chwil mierzyłem się wzrokiem. Kiedy zatrzymałem się na swoich oczach, które, trzeba przyznać, również patrzyły się na mnie, znowu (!) powiedziałem na głos: - Jakub Bartecki jest pijany[1].

Poszedłem spać.

3.

Wsiadłem właśnie do pociągu relacji Częstochowa-Wrocław. Oprócz mnie, w przedziale siedział jeszcze jeden mężczyzna – wiek nieokreślony. Miałem miejsce przy oknie. Staraliśmy się na siebie nie patrzeć i wychodziło nam to nawet nieźle. Kiedy ja obracałem głowę w jego stronę, on akurat przewracał swe spojrzenie na puste miejsce naprzeciwko. I na odwrót.

W momencie, kiedy pan wyszedł z przedziału, zrobiło mi się jakoś tak nieswojo. Siedziałem teraz sam, więc skoro obracałem głowę w stronę wyjścia, to nie miało to żadnego znaczenia. Po kilku minutach siedzenia z samym sobą, delikatnie się rozzłościłem na mojego towarzysza.

W końcu wrócił.

Na kolejnej stacji (Opole), dosiedli się do nas: chłopak w moim wieku i dziewczyna w moim wieku. Od tej pory, pan, z którym dzieliłem podróż od początku, mógł ze spokojem wychodzić z przedziału – miałem już na kogo nie patrzeć.

c.d.n.



[1] Sanatorium, Rafał Wojaczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz