niedziela, 18 sierpnia 2013

Ostatnie Tango Mrożka

15 sierpnia polska literatura straciła jednego ze swych tuzów. Niespodziewanie odszedł od nas Sławomir Mrożek. Zabrał ze sobą mieszankę gustu, humoru i refleksji, które świetnie łączył w swojej twórczości.

Pisarze pokroju Mrożka zajmują szczególne miejsce w moim sercu, ze względu na utwory zabarwione groteską, absurdem i humorem, które są moimi ulubionymi. Dlatego tym gorzej przyjąłem tę smutną informację. Nie będę tu pisał co się stało, bo wszyscy oglądają telewizje, więc wiedzą. Chciałbym jednak przybliżyć trochę tę postać (mimo iż każdy może sobie to zrobić na wikipedii). Zrobię to jednak trochę inaczej.

Mrożek był odludkiem. Bez dwóch zdań. Widać to szczególnie, gdy obejrzymy lub przeczytamy któryś z wywiadów z nim. Był jednak również niesamowicie spostrzegawczym obserwatorem, co możemy wyczytać z jego dzieł. Ludzie uważali go za dziwaka, tylko dlatego, że był typem samotnika, który nie miał parcia na szkło, który potrafił sam sobie uszyć garderobę, oraz który przede wszystkim świetnie używał swojego intelektu skrupulatnie zaglądając do ludzkiej, obrośniętej naskórkiem przyzwyczajeń i obowiązujących norm, duszy. Szczególnie cenię pisarzy, którzy wbijają grube szpile w głupotę ludzi, którzy zamartwiają się nieistotnymi rzeczami, a Mrożek był jednym z nich, bez dwóch zdań.


Kunszt pisarza został doceniony również za granicą – jego utwory przetłumaczono na wiele języków. Ze wszystkich dzieł Mrożka, które przeczytałem, najbardziej, co paradoksalnie w obecnej sytuacji trochę sztampowe, podobało mi się Tango – kapitalna metafora peerelowskiej Polski. Zdecydowałem, że nie będę dzisiaj pisał niczego długiego. Szczerze powiedziawszy wolę, żebyście poszli do biblioteki, księgarni lub odwiedzili np. allegro.pl i wypożyczyli/kupili i przeczytali sobie którąkolwiek pozycję z bogatego dorobku pisarskiego zmarłego autora. Zakończę parafrazą słów innego wielkiego pisarza - koniec felietonu i bomba, kto nie czytał Mrożka ten trąba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz