Oglądałem ostatnio z rodziną film pt „Przeminęło
z wiatrem” – ekranizację powieści Margaret Mitchell. Jakże śmieszne wydawały mi
się zamierzchłe problemy panien dobrze urodzonych. Cieszyłem się, że
teraźniejszy świat jest daleki od tego opisanego w filmie – dziś dość
absurdalnego. Nic jednak podobnego, groteska teraźniejszości istnieje i
niekiedy zmienia się w horror.
Na początku lutego w odległej
Papui Nowej Gwinei kilku spokrewnionych ze sobą mężczyzn oskarżyło
dwudziestoletnią kobietę o śmierć sześcioletniego członka ich rodziny. Uznali
oni, że owa kobieta – czarownica rzuciła na chłopca zły urok i postanowili
samodzielnie wymierzyć jej sprawiedliwość.
W trakcie poszukiwania
dwudziestolatki grupka mężczyzn rozrosła się w tłum, który w akompaniamencie
okrzyków „Spalić ją!”, „Czarownica!”, zmierzał ku domowi kobiety. Gdy hałastra
dotarła na miejsce „czarownicę” wywleczono z mieszkania, zdarto z niej ubrania,
związano i torturowano. Na koniec oblano ją benzyną i rzucono na stos śmieci i
zużytych opon, który podpalono. Kobieta spłonęła żywcem, a tłum biernych gapiów
przyglądał się tej nieprawdopodobnej scenie.
Na innej wyspie, to już mniej
tragiczna historia, w 2009 roku do władzy doszła siła polityczna, która twardą
ręką chce wprowadzić Islandię w nowy wymiar autorytaryzmu. W kraju, z
rozwiniętym społeczeństwem obywatelskim, o tradycji najstarszego
parlamentaryzmu, władzę objęła Johanna Sigurdardottir – siwowłosa lewicowa
feministka i od początku swojej kadencji weszła w (idąc za tygodnikiem FORUM) „rolę
ajatollaha Chomeiniego autorytarnego feminizmu”.
Co gorsza, dla Islandczyków,
pani Premier rozpoczęła walkę z działalnością biznesową, która pociąga za sobą
czerpanie zysków z wykorzystywania nagości. Suto posypały się ustawy zakazujące
korzystania z usług prostytutek, a w niedalekiej przyszłości zaplanowana jest
cenzura pornografii internetowej. Powstała również Wielka Siostra – ochotniczy patrol
moralności, w który zaangażowały się aktywniejsze feministki, doglądając przestrzegania
przepisów przez islandzkich potomków Adama.
Zebrały one zarzuty przeciwko
117 mężczyznom, lecz policja odmówiła wszczynania śledztw. Jeśli stróże prawa
mieliby wsadzić za kratki wszystkich osobników wskazanych przez wielkie
siostry, praktycznie podwoiliby liczbę skazańców we wszystkich islandzkich
więzieniach. Materiały dowodowe jednak przyjęli – a nuż kiedyś się przydadzą.
Obydwa powyższe przykłady
dzieli przepaść – zarówno moralna, jak i odległościowa. Ale gdy, po raz
kolejny, wydaje mi się, że fabuły literackie sprzed kilkudziesięciu/kilkuset
lat i teraźniejszość, w której żyję również dzieli fikcyjna przepaść, sam w nią
wpadam – pchnięty wiatrem, który już przeminął.